„Pierwsze dni po przywróceniu handlu stacjonarnego w naszych salonach okazały się bardzo udane. Już w ciągu pierwszego dnia od otwarcia sklepów zanotowaliśmy wzrost sprzedaży sięgający kilkudziesięciu procent rok do roku. (…) Pokazuje to, że wiele osób potrzebuje jednak bezpośredniego kontaktu z produktem i oczekiwało na ponowne uruchomienie handlu tradycyjnego” – mówi w wywiadzie dla RETAIL JOURNAL Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.
Urszula Szewczyk: Jak wygląda dzisiaj sytuacja Państwa sklepów w centrach handlowych? Czy porozumieli się Państwo w kwestii czynszu z wszystkimi wynajmującymi, a także czy planują Państwo zamknięcia niektórych salonów w centrach handlowych?
Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP: Do jesieni zeszłego roku udało nam się dojść do porozumienia z większością przedstawicieli galerii i pozytywnie renegocjować ponad 460 umów. Jednak nie wszędzie mogliśmy uzyskać podstawy do rentownego wzrostu w przyszłości, przez co byliśmy zmuszeni zrezygnować łącznie z 14 lokalizacji w Polsce. Dziś zakładamy powrót do zwiększania powierzchni handlowej, co ma znaczenie również ze względu na przyjęty przez nas model sprzedaży wielokanałowej, której istotną częścią jest dobrze rozwinięta sieć stacjonarna. W bieżącym roku obrotowym planujemy 15-proc. przyrost powierzchni r/r. oraz wejście na kolejny rynek, tym razem w Macedonii Północnej. Obecnie dążymy do przyspieszenia nowych otwarć w Polsce, dalszej rozbudowy sieci salonów w Europie i dwucyfrowego wzrostu powierzchni w krajach CIS. Widzimy tam potencjał dla ekspansji zwłaszcza naszych młodszych brandów – Cropp, House oraz Sinsay. Na rozwój powierzchni handlowej LPP w tym roku chcemy przeznaczyć 840 mln zł.
Jak wyglądają wyniki sprzedaży i odwiedzalności w Państwa salonach w centrach handlowych po zakończeniu trzeciego lockdownu?
Pierwsze dni po przywróceniu handlu stacjonarnego w naszych salonach okazały się bardzo udane. Już w ciągu pierwszego dnia od otwarcia sklepów zanotowaliśmy wzrost sprzedaży sięgający kilkudziesięciu procent rok do roku. Tak duże zainteresowanie klientów może wynikać z efektu kumulacji popytu, tj. odkładania zakupów do czasu zniesienia lockdownu. Pokazuje to, że wiele osób potrzebuje jednak bezpośredniego kontaktu z produktem i oczekiwało na ponowne uruchomienie handlu tradycyjnego.
W minionym roku otworzyli Państwo swoje salony: Cropp, House oraz Sinsay m.in. w parku StopShop Siedlce. Czy parki handlowe są dla LPP ważnym kierunkiem rozwoju?
Zmiany jakie zachodzą w zwyczajach zakupowych klientów, skłaniają nas do lokowania sklepów w obiektach, które mają bezpośredni dostęp do ulicy. Konsumenci stawiając dziś na szybkość i wygodę zwracają uwagę również na łatwy dojazd do miejsca zakupów czy czas spędzony w oczekiwaniu do kasy. Stąd obecna popularność convenience stores, które zawsze są blisko i klienci spodziewają się po nich krótszych kolejek. Choć taki trend był obecny już wcześniej, dziś jest dodatkowo wzmacniany wpływem pandemii, gdy znaczenia nabiera konieczność zachowania dystansu społecznego i unikania tłumów. Dlatego nie wykluczamy zwiększenia udziału takich obiektów wśród naszych lokalizacji.
Z powodu pandemii i home office eleganckie ubrania, które oferuje m.in. Mohito, cieszą się mniejszym zainteresowaniem w porównaniu do czasu sprzed pandemii. W jednym z wywiadów wspominali Państwo o planach wzmocnienia marki Sinsay. Jak wyglądają zatem plany LPP dotyczące rozwoju poszczególnych marek?
Priorytetem pozostaje rozwój oferty naszych pięciu marek w umiarkowanym przedziale cenowym. W bieżącym roku obrotowym będziemy koncentrować się także na selektywnej rozbudowie sieci sprzedaży dla młodszych marek, czyli Cropp, House i Sinsay, dla których, zwłaszcza na wschodnich rynkach, dostrzegamy dziś duży potencjał rozwojowy.
Niezmiennie planujemy także rozwój produktów w ślad za oczekiwaniami klientów, dlatego w ofercie naszych brandów będziemy stopniowo zwiększać udział linii Eco Aware, jak również kolekcji homewear, które w czasie nadal trwającej pandemii cieszą się popularnością.
Jak wyglądają wyniki sprzedaży Państwa kanału e-commerce?
Obecnie obroty z naszego kanału internetowego nadal utrzymują się na trzycyfrowym poziomie. Jak pokazują wstępne dane za ubiegły rok zanotowaliśmy aż 111-proc. wzrost sprzedaży w sklepach online. Stanowiło to 29 proc. łącznych przychodów grupy i od lutego 2020 r. do końca stycznia tego roku (rok obrachunkowy w LPP trwa od lutego do stycznia) przyniosło LPP 2,28 mln zł. Trzeba jednak pamiętać, że e-commerce wciąż odpowiada za mniejszą część naszej sprzedaży, a 31-proc. spadek w handlu tradycyjnym, mimo bardzo dobrych wyników z online, zaważył na niższych o 14 proc. przychodach spółki, które wyniosły blisko 8 mld zł. To poziom jaki osiągaliśmy w 2018 roku.