„Podkreślałem i nadal podkreślam, że najważniejsze jest, abyśmy z najemcami rozmawiali i w miarę możliwości się dogadywali. To nie są łatwe rozmowy, a każdy kolejny lockdown powoduje, że sytuacja najemców, ale i centrów handlowych jest coraz gorsza” – mówi w wywiadzie dla RETAIL JOURNAL Yoram Reshef, wiceprezes Blue City.
Urszula Szewczyk: Jakie nastroje Panują w Blue City po informacji o kolejnym lockdownie?
Yoram Reshef, wiceprezes Blue City: Nastroje są fatalne. Nie spodziewaliśmy się, że rząd zdecyduje się na ponowne zamrożenie działalności centrów handlowych, tym bardziej, że jak przyznał minister zdrowia, zamknięcie galerii handlowych w grudniu miało niewielki wpływ na przebieg pandemii. To decyzja bardzo zła, wręcz szkodliwa, pogłębiająca kryzys nie tylko w branży handlowej.
Decyzja o lockdownie gwałtownie zwiększyła liczbę odwiedzających centra handlowe, co może przynieść odwrotny efekt od zamierzonego. Media po raz kolejny obiegły zdjęcia kolejek przed sklepami. Nie byłoby tych tłumów, gdyby rząd pozwolił nam normalnie pracować, również w niedziele handlowe, które są bardzo potrzebne dla rozładowania ruchu i zwiększenia obrotów najemców.
Kolejny lockdown to powrót problematycznej dla rynku retail kwestii – czynszu w galeriach. Zawsze podkreślał Pan, że najważniejszy jest dialog. Czy mają już Państwo przygotowany plan działania na ten i ewentualne kolejne lockdowny? W jakiej atmosferze przebiegają negocjacje dot. czynszów w Blue City?
Podkreślałem i nadal podkreślam, że najważniejsze jest, abyśmy z najemcami rozmawiali i w miarę możliwości się dogadywali. To nie są łatwe rozmowy, a każdy kolejny lockdown powoduje, że sytuacja najemców, ale i centrów handlowych jest coraz gorsza. Powtórzę również raz jeszcze, że o ile nasi najemcy otrzymują rządowe wsparcie (inna sprawa, czy jest ono wystarczające), to centra handlowe od początku pandemii, czyli od roku, mimo że ich działalność jest ograniczana po raz czwarty, żadnego wsparcia nie otrzymały. Jako branża zwracaliśmy się o pomoc w spłacie kredytów, ciągłość działania handlu, stabilność umożlwiającą jakiekolwiek planowane strategiczne oraz niedziele handlowe. Niestety bez rezultatów.
Z naszego punktu widzenia to wygląda tak, jakby rządowi było wszystko jedno, czy centra handlowe będą działały w Polsce czy nie.
Ilu najemców Blue City nie przetrwało wprowadzanych obostrzeń?
Z różnych powodów, również wskutek zamrażania działalności, Blue City w sumie opuściło 6 najemców. Jednak wielu jest na granicy wytrzymałości.
Centra handlowe starają się walczyć o footfall i sprzedaż. Państwo ruszyli z kampanią reklamową przedstawiającą Blue City jako miejsce, gdzie można zrobić sprawnie różnorodne zakupy i załatwić wiele spraw w komfortowych warunkach. Organizują Państwo cykliczne wydarzenia angażujące lokalną społeczność. Czy te działania pomagają otrząsnąć się po lockdownach i wygenerować ruch?
Po lockdownach długo się nie otrząśniemy i do normalności ekonomicznej będziemy wracać miesiące, a może nawet i lata. Ruch do centrów handlowych powinien wrócić po odmrożeniu gastronomii i rozrywki. Na co niestety jeszcze poczekamy.
Jak Pan patrzy dzisiaj w handlową przyszłość?
Mimo wszystko z optymizmem. Ludzie potrzebują robić zakupy w sklepach stacjonarnych, przymierzyć, dotknąć. Handel internetowy wzrósł w czasie pandemii, ale jak tylko sytuacja pandemiczna ulegnie poprawie, klienci wrócą do sklepów w centrach handlowych.