„Przedstawiamy racjonalne rozwiązanie, zgodnie z którym doszłoby do przywrócenia handlu w niedzielę, ale przy zapewnieniu pracownikom dwóch wolnych niedziel w miesiącu. Niestety związkowcy nie chcą o naszym pomyśle słyszeć” – mówi w rozmowie z Retail Journal Radosław Płonka, ekspert Business Centre Club, ds. prawa gospodarczego.
Radosław Święcki: Business Centre Club wydał stanowisko, w którym sprzeciwia się uszczelnieniu ustawy o zakazie handlu. Czy mają państwo wiedzę, co w ogóle się w tej sprawie dzieje? Projekt ustawy kilka tygodni temu trafił do Sejmu, miała zająć się nim komisja rodziny i polityki społecznej, do czego ostatecznie do tej pory nie doszło…
Radosław Płonka: Nie mamy w tej sprawie informacji. Wygląda na to, że status tego projektu nie uległ zmianie. Nie dostaliśmy żadnej informacji o posiedzeniu komisji rodziny i polityki społecznej w tej kwestii, więc pozostaje nam czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Liczycie państwo na to, że uda się wpłynąć na jakąś refleksję wśród polityków partii rządzącej i uszczelnienia ustawy nie będzie?
Nie spodziewamy się zmiany stanowiska polityków PiS i „Solidarności” w sprawie ustawy o zakazie handlu, od początku było ono odmienne od naszego. My przedstawiamy racjonalne rozwiązanie, zgodnie z którym doszłoby do przywrócenia handlu w niedzielę, ale przy zapewnieniu pracownikom dwóch wolnych niedziel w miesiącu, tak by – jak tego chciała „Solidarność” – pracownicy mogli wypocząć, mieć czas dla rodziny. Niestety związkowcy nie chcą o naszym pomyśle słyszeć i forsują swoje – w ich ocenie jedynie słuszne – postulaty. Nie widzą tego, że nie udało się osiągnąć celów tej ustawy, czyli, że na wprowadzeniu zakazu handlu w niedzielę zyskają małe sklepy, rodzimy biznes. Zyskują, ale największe sieci, wystarczy spojrzeć jak wielkie są tam tłumy w sobotę, takich kolejek nie było przed wprowadzeniem zakazu, teraz – w związku z zamknięciem sklepów w niedzielę – mamy kumulację zakupów w sobotę. Reasumując: nie spodziewamy się refleksji ze strony polityków partii rządzącej, niemniej jednak chcemy przedstawiać nasze argumenty, nasze racje i w naszej ocenie proponowany przez nas konsensus jest dobry.
Czy nie jest jednak trochę tak, że sieci handlowe same sprowokowały zaostrzenie zakazu handlu? Korzystają z luki, jaką daje im możliwość prowadzenia działalności za sprawą uzyskania statusu placówek świadczących usługi pocztowe, choć wiadomo, że nie jest to ich główna działalność. Politycy PiS, zwłaszcza ci związani z „Solidarnością” odbierają to tak, że sieci grają im na nosie…
No dobrze, ale kto podpisał z nimi umowy w tej sprawie? Operator publiczny, zależny od skarbu państwa. Takie ruchy nie są przecież zabronione i zarówno sieci spożywcze, jak i operator pocztowy nie widziały w tym problemu. Dlaczego zatem w ogóle dawano taką możliwość, politycy nie dostrzegli ryzyka związanego z tym wyjątkiem? Można postawić politykom również pytanie, o to jak tworzą prawo, skoro trzeba je co chwila nowelizować.
Proponujecie państwo dwie wolne niedziele dla pracowników, ale jak pan zapewne zauważył, gdy tylko Biedronka zyskała możliwość prowadzenia działalności w niedzielę, część pracowników tej sieci zaprotestowała, przyzwyczaili się, że mają wolne w tym dniu…
Tak, my zdajemy sobie sprawę, że proponowane przez nas rozwiązania nie każdemu przypadną do gustu. Na pewno byłyby one korzystne chociażby dla studentów, którzy zyskaliby możliwośc dorabiania w niedzielę, a za sprawą obecnych zasad nie mogą. Myślę, że należy wyważyć tu wszelkie koncepcje, wszelkie racje, zawrzeć kompromis, który raz na zawsze zamknie tę sprawę. A tak mamy swoiste never ending story…
Spór w tej sprawie może zakończyć się dopiero po wyborach parlamentarnych?
Być może. Politycy opozycji podkreślają, że chcą zmian, chcą – tak jak Business Centre Club – przywrócenia handlu w niedzielę, ale z dwiema niedzielami w miesiącu wolnymi dla pracowników, co oznacza, że nikt już nie mówi o tym, że pracownicy handlu powinni pracować w każdą niedzielę. Zobaczymy, co się wydarzy w tej sprawie.
Upadło 6,5 tys. sklepów
Gdy 3,5 roku temu wprowadzano niedzielny zakaz handlu tłumaczono to przede wszystkim dwoma powodami – wolna niedziela dla pracowników handlu, ale też wsparcie mniejszych sklepów, korzystających z tego, że zamknięte są hipermarkety czy dyskonty. Tymczasem wskazują państwo, że małe biznesy wcale na tych zmianach nie skorzystały i upadło ok. 6500 sklepów.
Tak, powołujemy się tu na dane z niezależnych źródeł, które jasno wskazują, że tych sklepów ubywa. Zakaz handlu w niedzielę nie tylko nie pomógł mniejszym sklepom, ale wręcz zaszkodził. Jak już wspomniałem, mamy teraz nawyk robienia większych zakupów w sobotę. O ile wcześniej rozkładaliśmy to na cały weekend, to teraz większość osób ma zakodowane w świadomości, że w niedzielę jest zakaz handlu i tylko nieliczni pamiętają o tych małych sklepikach, które mogą prowadzić w tym dniu działalność. Niedawno czytałem zresztą relację pani prowadzącej taki sklepik, która potwierdza, że Polacy przywykli do zaopatrywania się w sobotę, a w niedzielę przychodzą tylko ci, którzy zapomnieli dzień wcześniej czegoś kupić.
To może skoro Polacy przyzwyczaili się do zamkniętych sklepów w niedzielę, to nie ma sensu tego przywracać?
Wydaje mi się, że gdyby w Polskę poszedł przekaz, że sklepy są na nowo czynne w niedzielę, to w świadomości ludzkiej szybko by to zaistniało. Polacy wiedząc, że znów mogą robić zakupy w niedzielę, wróciliby do sklepów.
Postulujecie państwo przywrócenie niedziel handlowych na stałe, nie tylko na czas pandemii?
Zacznijmy od czasu pandemii, aczkolwiek ja jestem zwolennikiem rozszerzenia tego rozwiązania także na późniejszy okres, czyli powrót do zasad sprzed 2018 roku, ale – zaznaczmy raz jeszcze – przy wprowadzeniu dwóch wolnych niedziel dla pracowników. Mieliby wolny czas dla siebie i dla rodziny, a jednocześnie, dzięki pracy w dwie pozostałe niedziele, więcej by zarobili, zarobiliby przedsiębiorcy, budżet państwa zyskałby większe podatki. Wygranych naszej propozycji jest zatem wielu, nie rozumiem, dlaczego jest taki problem z jej wprowadzeniem.
Wszystkich powinny obowiązywać jednakowe reguły
To na koniec zapytam, czy przy obecnym układzie politycznym to uszczelnienie zakazu handlu według pana w ogóle przejdzie? Jak wiadomo partia rządząca ma kłopoty z zachowaniem większości parlamentarnej i czy w związku z tym głosowaniem będzie szukać głosów poza koalicją, czy też pogodzi się z tym, jeśli zaostrzenie ustawy nie przejdzie?
Trudno powiedzieć. Wydaje się jednak, że zaostrzenie zakazu handlu w niedzielę jest dla partii rządzącej dość istotną kwestią, ale czy aż na tyle, by gorliwie szukać dla niej sejmowych szabel poza koalicją, np. wśród posłów Kukiz’15? Tego nie wiem.
Zakładając jednak, że się nie uda i utrzymane zostaną obecne zasady, to przy otwartych w niedzielę sklepach Biedronki, a niebawem również i placówkach Lidla, a zatem najchętniej odwiedzanych przez Polaków sklepach, można chyba uznać, że niedzielny zakaz handlu jest w dużej mierze fikcją?
Tylko że obecne zasady powodują ogromne nierówności na rynku, które w normalnym systemie by nie wystąpiły. Wszystkich powinny obowiązywać jednakowe reguły, tak, by konkurencja dotyczyła np. cen, jakości itp. A tak pojawiają się uprzywilejowane grupy, które korzystają na tym, że aktualne zasady sformułowane są tak, a nie inaczej. Wiadomo przecież, że nie wszyscy mają możliwość podpisania umowy z Pocztą Polską, odnośnie uzyskania statusu placówki pocztowej. Kończy się tym, że mały biznes może mniej, zaś duży biznes może więcej.
Rozmawiał Radosław Święcki